Zacznijmy od podstawowego zagadnienia: czym jest samoocena?
Samoocena to zestaw przekonań na własny temat. Czasem mówi się, że to rozbieżność pomiędzy Ja realnym a Ja idealnym. Im mniejsza jest ta rozbieżność, czyli im bardziej nasze Ja idealne odpowiada Ja realnemu, tym lepiej czujemy się ze sobą. Adekwatna samoocena wiąże się z szacunkiem do siebie, ale też do innych i w miarę zdrowymi, adaptacyjnymi przekonaniami na własny temat. Mniej porównywania z innymi, mniej strachu przed oceną innych, więcej pewności siebie, mądrego stawiania granic.
Mówi się, że samoocena powinna być adekwatna: nie za niska, ale też nie za wysoka. Jakie problemy wiążą się z niską i zbyt wysoką samooceną?
Żadna ze skrajności nie jest pożądana. Niska samoocena wiąże się z silnym, negatywnym porównywaniem się do innych, dużym lękiem przed oceną społeczną. W gabinecie często rozpoznajemy osoby z zaniżoną samooceną po specyficznych przekonaniach na swój własny temat wypowiadanych wprost lub pomiędzy wierszami – „jestem mało warta/warty”, „inni mnie nie lubią”. Jest ona zarzewiem wielu problemów psychologicznych – wiąże się z brakiem asertywności i małym poczuciem wewnątrzsterowności, czyli brakiem poczucia wpływu na rzeczywistość. Jest też objawem niektórych zaburzeń, np. depresji. W tzw. triadzie objawów depresyjnych Becka, obok negatywnego spostrzegania przyszłości i świata, naczelne miejsce zajmuje właśnie negatywne myślenie o sobie, obarczone wieloma zniekształceniami poznawczymi, które wywołują przygnębienie.
Nieadekwatnie zawyżona samoocena także wiąże się z nierealistycznym obrazem siebie – tu często mamy do czynienia z rysem narcystycznym, na który składa się nieadekwatne poczucie własnej wyjątkowości i chęć otaczania się ludźmi podobnie „wyjątkowymi” jak ja, ale także poczucie wyższości, deficyt empatii i szacunku do innych. Własne kompleksy czy trudności są wtedy projektowane, rzutowane na inne osoby, a niedostrzegane w samym sobie.
Co można zrobić, żeby pomóc dzieciom z niską samooceną?
Już na wczesnym etapie, ale także w okresie dorastania, trzeba rozmawiać z dziećmi o ich mocnych stronach. Szkoła nie powinna koncentrować się na wytykaniu błędów i niedoskonałości, nie powinna mierzyć wszystkich tą samą miarą, ale w każdym dziecku rozpoznawać jego indywidualność, jego talenty. Należy dbać o psychoedukację, uczyć dzieci radzenia sobie z trudnościami, kształtować pozytywny obraz własnego ciała niezależnie od tego, czy mieści się w aktualnych standardach, czy poza nie wykracza.
Jak od dzieciństwa wspierać dzieci, żeby nie mierzyły się potem z niską samooceną? Jak działać profilaktycznie?
Po pierwsze – ważna jest bezpieczna relacja z dorosłym, rodzicem, nauczycielem. Dzięki takiej relacji dziecko na najwcześniejszych etapach rozwoju uczy się ufać innym, ale także sobie. A także modelowanie szacunku do siebie i innych przez znaczące osoby dorosłe z otoczenia. Nie wystarczy, że będziemy mówić dziecku „Uwierz w siebie”, „Nie bądź taki nieśmiały”. Dziecko uczy się przez obserwację dlatego rodzic sam najpierw powinien popracować nad sobą, przyjrzeć się swojemu poczuciu wartości, swoim relacjom z innymi, by dziecko mogło uczyć się dobrych wzorców, obserwując rodzica.
Po drugie – pozwalać dziecku na samodzielność. Dziecko, które z jednej strony ma poczucie bezpieczeństwa, a z drugiej strony może doświadczać samodzielności, nawet w codziennych obszarach takich jak samodzielne ubieranie się, dbanie o swoją przestrzeń, decydowanie o sobie, dokonywanie prostych wyborów, staje się samosterowne, przekonane o tym, że ma wpływ na rzeczywistość.
Po trzecie – profilaktyka, mądra psychoedukacja. Warto przyglądać się indywidualnym predyspozycjom dziecka, pomóc mu w odnalezieniu potencjału. Uczyć o tym, że każdy z nas jest wyjątkowy w swej różnorodności, a mierzenie wszystkich jedną miarą, przykrajanie do tego samego wzorca niszczy tę wyjątkowość.
Czasami dorośli nazywają dzieci, używając słów, które być może wydają się pieszczotliwe, np. „kluseczka”, „szkieletorek”, „pulpecik”. Jak takie określenia wpływają na dzieci?
Powinniśmy absolutnie wystrzegać się określeń, które są krytyczne, oceniające czy sprowadzające dziecko tylko do jego cech fizycznych. Jeśli dziecko rzeczywiście ma kłopot z nadwagą, powinniśmy jako dorośli uczyć go zdrowych nawyków, pokazywać prawidłowe wzorce odżywiania, jednocześnie podkreślając, że robimy to dla zdrowia i dobrego samopoczucia, a nie po to, by doskoczyć do jakiegoś ideału urody, figury.
Zależy nam na tym, by doceniać dzieci, ale czasami nie wiemy, jak dobrać odpowiednie słowa. Jak dobrze chwalić dzieci i nastolatków?
Czasem, tak jak radzi pedagogika Montessori, zamiast pochwał, nagród wystarczy świadoma obserwacja dziecka i zwracanie uwagi na jego sukcesy, zauważenie wysiłku. Na pewno konstruując informację dla dziecka, należy mówić o konkretach – im dziecko młodsze, tym te konkrety są ważniejsze. Gdy maluch przynosi nam rysunek, zamiast na odczepnego powiedzieć „Brawo”, co dla dziecka nic nie znaczy, warto powiedzieć przykładowo: „Namalowałeś duży dom ze ścieżką i kominem, użyłeś do tego wielu kolorów. Widzę, że włożyłeś w to dużo wysiłku”.
Na dalszych etapach, na przykład na etapie szkolnym, warto przekazywać dzieciom informacje zwrotne skonstruowane w taki sposób, by dawały im rzeczywistą wartość informacyjną i były bodźcem do rozwoju.
Opracowała mgr Justyna Sokół- pedagog PPP Dabrowa Tarnowska
Na podstawie Artykułu: „Jak wspierać dzieci z niską samooceną?” (M. Nowakowska)- Głos Pedagogiczny